17 maja 2014

Rozdział 6

Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo dobrze. Po wzięciu prysznicu ubrałam się w jeansowe starte spodenki, białą koszulkę na ramiączka z sercem i do tego czarne adidasy.
Wzięłam swój piękny, kwiecisty plecak. Wsadziłam do niego portfel i piórnik. Zeszłam do kuchni, zrobiłam kanapki i zjadłam je. Następnie zabrałam lunch i wyszłam z domu, bo autobus szkolny już przyjechał. Weszłam, przywitałam się z kierowcą i przysiadłam się do Jo, bo nigdzie nie widziałam Kim. Brunetka przyjacielsko się uśmiechnęła, odwzajemniłam go.
- Hej.
- Cześć Shannon. Co tam u ciebie? - spytała.
- Po staremu, a u ciebie?
- Jakoś leci - odpowiedziała. I za to ją lubię, nie za dużo gada i potrafi słuchać. Jest jedną z niewielu osób, które lubię. Do końca podróży siedziałyśmy w milczeniu.
- Na razie - pożegnałam się.
- Pa.
Wyszłam i poszłam szukać Kim. Nie widziałam jej w pobliżu, więc udałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją, zostawiłam lunch i wzięłam książkę oraz zeszyt na matmę.
- Cześć - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Cześć. Dlaczego nie jechałaś szkolnym autobusem? - spytałam.
- Liam podwiózł mnie.
- A spoko. Co masz pierwsze?
- Angielski, a ty?
- Matmę - może was to zastanawia, dlaczego nie mamy razem lekcji, ale to przez różnicę wieku. Jestem o rok starsza od Kim, więc wcześniej skończę szkołę. Kiedyś nawet zastanawiałam się nad tym by specjalnie nie zdać, ale to głupota. Zadzwonił dzwonek, pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do klasy. Gdy weszłam wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Ja czmychnęłam i usiadłam w przedostatniej ławce obok Jo. Po chwili przyszła jędza od matmy. Gadała coś o ostrosłupach, jak ja jej nienawidzę. Zadała nam 10 zadań do domu. Jaaak taaak można? Zadzwonił dzwonek, a ja pierwsza wybiegłam z klasy. Poszłam po książki na następną lekcję. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam odrabiać lekcje. W te 10 minut zrobiłam połowę pracy domowej. Zawsze byłam dobra z matmy, więc nie dziwi mnie to osiągnięcie. Po paru lekcjach była przerwa obiadowa. Wzięłam lunch i udałam się z Kim do stołówki. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść.
- Co tam u chłopaków? - spytałam.
- Dobrze. Pytali się czy dziś przyjdziesz.
- Serio?
- Tak. Polubili cię i tak jak mówiłam wczoraj Zayn trochę posmutniał.
- Wow to on jednak ma uczucia.
- Shannon przestań - skarciła mnie przyjaciółka.
- Okey, Jo choć! - krzyknęłam.
- Hej Kim - przywitała się.
- Cześć Jo. Shannon idziesz ze mną do centrum handlowego?
- Mogę iść.
- Tylko po lekcjach wpadniemy do mnie, bo muszę wziąć portfel.
- Spoko. Jo idziesz z nami? - spytałam.
- Nie mogę, mam dodatkowy hiszpański. Może innym razem.
- Dobrze.
Gdy lekcje się skończyły pojechałyśmy do domu Kim. Czekałam w salonie.
- Hej Shannon - przywitał mnie Niall.
- Cześć Niall.
- Cześć Shannon - usłyszałam resztę chłopaków.
- Hej.
- Shann poznaj moją dziewczynę - powiedział Liam - Danielle, a to dziewczyna Louisa Eleanor.
- Hej jestem Dan - powiedziała brunetka w kręconych włosach.
- Ja jestem El - odezwała się wysoka brunetka.
- Shannon. Możecie mi mówić Shan.
- Gdzie jest Perrie? - spytała Kim, która ni stąd ni z owąt pojawiła się przy nas.
- Tutaj jestem.
- Wow, ale jesteście do siebie podobne - zdziwił się Lou.
- Jak dwie krople wody. Tylko inaczej ubrane - powiedział Harry.
- O mój Boże - powiedziałam do siebie.
- Jesteśmy jak bliźniaczki - zauważyła blondynka.
Wszyscy się zachwycali, w końcu obok mnie stoi dziewczyna bliźniaczo podobna do mnie. A może ja do niej?
- Hejka jestem Pezz - przedstawiła się.
- Hej Shannon, Shann mów jak chcesz.
Czułam się nieswojo.
- To idziemy? - odezwała się Kim.
- Jasne.
- Już idziecie? - zdziwiła się El.
- Tak, ale za jakieś 2 godziny wrócimy - odpowiedziała moja przyjaciółka.
- Pa.
- Na razie Shan i Kim - powiedzieli chórem.
Wyszłyśmy i poszłyśmy do centrum handlowego. Sukienki, spódnice, spodnie, koszule, koszulki, bluzy, buty, bielizna, swetry, sweterki, kapelusze, czapki i wile innych rzeczy. Kupiłam sobie granatowe jeansy, koszulkę na ramiączka z Nirvany, niebieską koszulę i trampki z ćwiekami, do tego zegarek. Kimberly wybrała sobie szorty, niebieską koszulkę z '19' i czapkę, do tego granatowe buty na koturnie i naszyjnik. Po tych szalonych zakupach wróciłyśmy do domu Kimi.


- Wróciłyśmy! - krzyknęła na wejściu.
- Tak szybko? - zdziwił się Liam.
- TAK - odpowiedziałyśmy.
- Co kupiłyście? - spytała Perrie.
- Takie tam - zaczęłyśmy pokazywać ubrania.
- Jakie to wszystko śliczne - powiedziała Danielle.
- Macie gust - pochwaliła nas Eleanor.
- Dzięki - odpowiedziałam.
- Ja to już dawno wiedziałam - powiedziała z dumą Kim.
- Proszę skończcie już gadać o tych zakupach - powiedział Tommo.
- Co chcecie porobić? - spytał Niall.
- Zagrajmy w butelkę! - krzyknął Harry.
- Nieee tylko nie butelka - powiedziałam błagalnym głosem.
- Dlaczego? - spytała Pezz.
- Bo to zawsze kończy się źle - odpowiedziałam.
- Zgadzam się, nigdy nie zapomnę, gdy kazali ci pocałować... - zaczęła my friend, ale nie dokończyła bo jej przerwałam.
- Nie przypominaj mi.
- Kogo pocałowała? - zaciekawił się Louis.
- Nikogo nie pocałowała... - zaczęła Kim.
- Co? Jak to? - zdziwił się Harry.
- Bo zwymiotowałam na kolesia - dokończyłam.
- Serio? - zdziwił się Zayn.
- Tak i nigdy tego nie zapomnę.
- Co się stało to się nie odstanie. No, ale co ci zaszkodzi zagrać. Chyba nic nieświeżego nie jadłaś? - próbował mnie namówić loczek.
- No dobra, gdzie macie butelkę?
- Mam! - krzyknął Niall - Kręcę pierwszy - dodał.
- Okey.
Usiedliśmy w kręgu, a blondyn zakręcił. Wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał.
- Pytanie.
- Dobrze bobrze, więc jak nazywał się tamten chłopak, na którego zwymiotowałaś?
- Serio takie pytanie jej zadałeś? - powiedział Zayn.
- A co? - zapytał Horan.
- Nic nic - odpowiedział Malik.
- Dobra, to jak się nazywał?
- Matt na więcej nie licz, że ci powiem - odpowiedziałam, a następnie zakręciłam. Wypadło na Eleanor.
- Wyzwanie - powiedziała.
- Ok. Macie jakieś kosmetyki i chustę? - spytałam.
- Mamy - odpowiedziały razem Pezz, Dan i El.
- A ja mam bandamkę - powiedział Harry.
- To dajcie - wzięłam bandamkę i zasłoniłam nią oczy brunetki - Pomaluj Louisa.
- Co?! - krzyknął Tomlinson - To niesprawiedliwe.
- Takie jest życie.
El wzięła się za malowanie swojego chłopaka. Gdy skończyła powiem szczerze, że Lou wyglądał jak klaun. Zaczęliśmy się z niego śmiać. Gdy przestaliśmy Eleanor zakręciła i wypadło na Kim.
- Pytanie - powiedziała.
- Ale zwaliłaś jeszcze nie było wyzwania, gdzie trzeba pocałować kogoś - oburzyła się El.
- Trudno, zadaj to pytanie - powiedziała poważnie Kimi.
- Jesteś dziewicą? - spytała. W tym momencie wyplułam napój, który piłam.
- Sorry. Gdzie macie jakąś ścierkę? - spytałam.
- Pod zlewem w kuchni - odpowiedział Zayn. Poszłam po nią i wytarłam podłogę.
- Nie odpowiem - odrzekła Kim.
- Jak to nie? Musisz takie są zasady - odpowiedziała jej El.
- Powiedz! Powiedz! Powiedz! - zachęcali ją.
- Dobra. Jestem - powiedziała oburzona.
- Grzeczna dziewczynka - pochwaliła ją dziewczyna Louisa.
Kim zakręciła i wypadło na Harry'ego.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała.
- Wyzwanie - odpowiedział.
- Niech kogoś pocałuje - drążyła temat Eleanor.
- Spoko. Harry pocałuj... pocałuj... Shannon - razem z loczkiem spojrzeliśmy na moją przyjaciółkę.
- Powaliło - powiedziałam.
- Takie są zasady - zacytowała El.
Harry podszedł do mnie i...
----------------------------------------------
Jak tam podoba się rozdział? Bardzo się starałam, więc proszę skomentujcie choć jednym słowem.
Chyba najdłuższy i jest najwięcej zdjęć.
Pojawiła się Dan, Pezz i El. Jak myślicie co będzie dalej?
~Pozdrawiam Edyta ♥