25 grudnia 2014

Rozdział 8

* Oczami Shannon *

Minął tydzień. Właśnie sprzątałam pokój, dlatego że dziś przychodzą do mnie na noc dziewczyny i nie chcę by zastały bajzel. Moja mama pakowała się, z tego co wiem jedzie na trzydniową delegację do Menchesteru. Bardzo się cieszę, bo jej nie będzie.
- Córciu ja już się spakowałam, więc będę teraz jechać - powiedziała.
- Chodź mnie przytul mamo.
- Pamiętaj w lodówce masz kurczaka, będzie ci starczyło na trzy dni. Wystarczy, że wsadzisz go do mikrofalówki na 10 minut.
- Tak pamiętam.
- A i nie rób imprezy.
- Nie zrobię. Już idź, bo taksówka przyjechała.
- Baw się dobrze z dziewczynami - powiedziała moja rodzicielka.
- Będziemy na pewno.
- Do zobaczenia Shannon - pocałowała mnie w policzek.
- Pa mamusiu.
Gdy wyszła byłam w siódmym niebie, bo za jakieś 3 godziny przyjdą dziewczyny i zaczniemy babską imprezę. Dokończyłam sprzątać dom, kiedy wszystko było ogarnięte usiadłam na sofie by odpocząć. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Nie spodziewałam się, że zobaczę Zayna. Ciekawe c go sprowadziło do mnie.
- Cześć - powiedziałam.
- Hej. Przyniosłem zakupy, dziewczyny mi kazały.
- Aha. Spoko wejdź - gestem ręki wpuściłam go do środka.
- Gdzie mam to postawić? - spytał.
- W kuchni na blacie.
- Dziewczyny powiedziały, że przyjdą do ciebie za pół godziny.
- To dobrze. Chcesz się czegoś napić? - spytałam.
- Poproszę wodę - powiedział mulat.
- Może być gazowana?
- Tak jasne - podałam mu szklankę z cieczą.
- Co tam u ciebie?
- Jest okey. Chciałem przeprosić za to, że byłem taki wredny, gdy przyszłaś do Kim.
- Już zapomniałam, ale nie ma sprawy, każdy może mieć gorszy dzień.
- Perrie mówiła mi, że zżyłaś się z nią i dziewczynami.
- Tak. Ona, Danielle, Eleanor i Kim to wspaniałe dziewczyn - przyznałam.
- Są wspaniałe bez dwóch zdań.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek. Poszłam otworzyć drzwi.
- Hej - powiedziały Kim, Dan, El i Pezz.
- Hej. Wejdźcie.
- To ja się już zbieram - powiedział Zayn i pocałował Perrie w policzek.
- Na razie - powiedziałam razem z dziewczynami, a chłopak wyszedł.
- Wszystko przywiózł? - spytała mnie blondynka.
- Chyba tak. Co robimy?
- Moja droga Shannon na początek możemy wybrać film, potem zrobimy popcorn i inne przekąski, a i przebierzemy się w piżamy - powiedziała Kim.
- Chciałabym obejrzeć "Pamiętnik" - powiedziała Danielle.
- Jak dla mnie może być - powiedziała El.
- To film już mamy, teraz czas zrobić przekąski.
- Skoro mówisz Perrie, że czas na przekąski to co proponujesz zrobić prócz popcornu? - spytała ją kręcono włosa.
- Może zrobimy coś zdrowego - zaproponowała Kimi.
- Co powiecie na seler, marchewkę, jabłka i inne? - spytała nas Calder.
- Jak dla mnie super - przyznałam.
Zabrałyśmy się do mycia, krojenia i układania na talerz naszych przekąsek. Perrie wstawiła popcorn do mikrofalówki, który po trzech minutach był gotowy. Kim wlała dla każdej z nas colę. Kiedy jedzenie było gotowe przebrałyśmy się w piżamy i zaczęłyśmy oglądać film. Było dużo płaczu. Po obejrzeniu postanowiłyśmy zrobić sobie make up, manikiur i pedikiur. Można, że tak powiedzieć domowe spa. Każda z nas miała na twarzy maseczkę. Bardzo śmiesznie wyglądałyśmy.
- Za ile minut musimy to zmyć? - spytałam.
- Za jakieś 10 do 20 minut - odpowiedziała Danielle.
- Wiecie na co jest teraz czas? - spytała Edwards.
- Nie - powiedziałyśmy razem.
- Na obgadywanie chłopców - powiedziała podekscytowana.
- To od kogo zaczynamy? - spytała Kim.
- Od Louisa - powiedziała Eleanor.
- Okey okey. Niech każda z nas powie coś o nim - poinstruktowała nas Peazer
- Moim zdaniem Lou jest zabawny - powiedziała Payne.
- Wydaje się szalony - przyznałam.
- Jest najstarszy w zespole i najmniej odpowiedzialny - zaśmiała się kręcono włosa.
- Nie da się go nie lubić - powiedziała Pezz.
- Louis to najwspanialszy chłopak na świecie, ale potrafi nieźle wkurzyć - nie spodziewałam się, że Louis wkurza Eleanor.
- Liam jest jego przeciwieństwem - powiedziała siostra Payne'a.
- Zgadzam się. Jest spokojny i odpowiedzialny - przyznała Perrie.
- Kocham go najbardziej na świecie - wyznała dziewczyna Liama.
- Znam go najdłużej z chłopaków - powiedziałam.
- Mhm. Liam to super gość - El powiedziała.
- A jaki jest waszym zdaniem Niall? Jak dla mnie jest uroczym chłopakiem - gdy to powiedziałam dziewczyny przyznały mi rację.
- Bardzo miły i utalentowany - powiedziała szczerze Perrie.
- Szkoda, że nie ma dziewczyny - zdziwiłam się, gdy powiedziała to Kim.
- Jestem pewna, że znajdzie dziewczynę - powiedziała Danielle.
- Tak tak. Teraz czas pogadać o Harrym - poinformowała nas dziewczyna Louisa.
- Harry jest przystojny - przyznałam.
- Ma super włosy - powiedziała Pezz.
- I piękne oczy - dodała Kim.
- Zajebistego głosu większość osób mu zazdrości - powiedziała El.
- Wspaniały chłopak. Teraz ostatni z One Direction. Zayn, Zayn, Zayn. Wydaje się być narcystyczny, ale wcale taki nie jest - powiedziała Danielle.
- Mój chłopak, ale i przyjaciel. Wspiera mnie jak najlepiej potrafi.
- Cudownie rysuje - powiedziała Kim.
- Jest spokojny a zarazem zabawny. A ty Shan jak go oceniasz? - spytała mnie El.
- Jak dla mnie nie jest taki zły. Gdy pierwszy raz go spotkałam był miły, ale ostatnio był oschły. Nie wiem dla czego.
- W takim razie musimy zrobić coś byś go polubiła - powiedziała poważnie Perrie.
Skończyłyśmy rozmawiać o chłopakach. Około godziny 23:50 poszłyśmy spać.

* Zakończenie roku *

Byłam mega szczęśliwa, gdyż za parę minut dostanę świadectwo i wyjdę z tej szkoły. Kto by pomyślał, że skończę szkołę i pójdę na studia. Nauczycielka mówiła, że jest z naszej klasy dumna i będzie tęsknić. Przyznam, że ja też będę tęsknić. Gdy dostałam moje świadectwo poczułam się dumna. Każdy otrzymał papierek, zrobiliśmy parę fotek pamiątkowych i rozeszliśmy się. Ja gadałam z Jo.
- Gdzie spędzasz wakacje? - spytałam.
- Jadę do babci, a ty?
- Chyba spędzę je w Londynie z Kim, Perrie, Eleanor, Danielle i One Direction. Jak będziesz miała czas to zadzwoń i się spotkamy.
- Spoko, ja lecę bo tata czeka na mnie w aucie - powiedziała Jo.
- Na razie.
Poszłam w stronę mamy.
- Shannon słonko podwiozę cię do domu i wrócę do pracy.
- Mamo mogłabyś mnie podwieźć mnie do centrum, bo umówiłam się z Perrie, a potem z nią wrócę do domu.
- Dobrze, wsiadaj do auta.

* 20 minut później *

Właśnie czekałam na Edwards. Nigdzie jej nie widziałam. Postanowiłam wysłać do niej sms's.
Ja: Gdzie jesteś? Shannon.

* Oczami Zayna *

Szedłem na miejsce spotkania z Perrie. Gdy tam dotarłem zauważyłem swoją dziewczynę. Podszedłem do niej i pocałowałem w usta.
- Cześć skarbie - powiedziałem.
---------------------------------------------------
A oto rozdział 8. Jak się podoba?
Jak myślicie co będzie dalej?
Jak dla mnie to spoko rozdział.
A teraz życzę wam Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku :)
Pozdrawiam Edyta :)
Ps. Proszę komentujcie to wiele dla mnie znaczy.


23 sierpnia 2014

Rozdział 7

Harry podszedł do mnie i pocałował w policzek.
- Ej miał być pocałunek - oburzyła się El.
- No był. Nie powiedziałaś, że ma być w usta - oznajmił Harry.
Byłam w szoku, dlatego że oczekiwałam tego co inni (trochę się zawiodłam). Loczek zakręcił i wypadło na Danielle.
- Pytanie czy wyzwanie? - spytał.
- Boję się wziąć wyzwanie, ale pytanie też jest straszne. Chyba wybiorę wyzwanie - odpowiedziała kręcono włosa.
- Dobrze, więc zatańcz coś seksownego - powiedział szczerząc się Styles.
- Okey - powiedziała Dan.
- Nie nie i jeszcze raz nie - sprzeciwił się Liam. - Moja dziewczyna nie będzie seksownie tańczyć przed wami.
- A nie mówiłam - powiedziałam.
- Miałaś rację - przyznał Payne.
- Ale to i tak nic strasznego, tańczyć każdy może - oznajmiła Kim.
- No to zatańczcie wszystkie i skończymy tą grę - zaproponował Nialller.
- Ok - zgodziłyśmy się.
Wyszłyśmy na chwilę do kuchni, obgadałyśmy układ i wyszłyśmy dumnie. Ja włączyłam muzykę i zaczęłyśmy tańczyć. Czułam się nieswojo, dlatego że Zayn mnie obserwował. Wiem, że nie tańczę za dobrze, ale to nie powód by się na mnie gapić. Postanowiłam go olać i dobrze się bawić z dziewczynami. Wraz z końcem piosenki skończyłyśmy tańczyć. Po czym otrzymałyśmy oklaski.
- Wow to było świetne - pochwalił nas Niall.
- Dzięki - powiedziała Danielle. - Dziewczyny musimy się umówić na lekcje tańca, zabrałybyśmy chłopaków.
- Dobry pomysł - przyznała Eleanor.
- Ja już lecę, bo późno się zrobiło - powiedziałam.
- My też się zbieramy - dodała Pezz.
Pożegnałyśmy się i wyszłyśmy. Gdy byłam już w swoim domu zjadłam kolację, umyłam się, przebrałam w piżamę i poszłam spać.

*** 2 tygodnie później ***

Zostały jeszcze 2 tygodnie do końca roku szkolnego. Ohh yeah!!! Będę miała więcej czasu na spotkania z Eleanor, Danielle, Perrie oraz Kim. Bardzo się ze sobą zżyłyśmy przez ten czas. Ze względu na to, że dziś jest sobota siedziałam w piżamie na łóżku Kim, wraz z Pezz, Dan i El.
- Uwielbiam nocowanka - powiedziała Calder.
- Ja też, ale następnym razem umówmy się gdzieś indziej, bo mój braciszek i jego czwórka przyjaciół nie dają mi odczuć, że to babski wieczór.
- Mam pomysł. Za tydzień zróbmy piżama party u mnie. Mojej mamy często nie ma w domu, więc cała chata będzie dla nas.
- Wspaniale - ucieszyła się Edwards.
- Wyślij nam adres sms'em - powiedziała Danielle.
- Już wysyłam.
- Mam - powiedziała El.
- Ja też - dodała Pezz.
- Do mnie też doszedł - powiedziała Peazer.
- Super. Zgłodniałam, a wy? - spytała Kim, a my przytaknęłyśmy.
- To chodźmy coś zjeść - zaproponowałam.
Zeszłyśmy na dół. W  kuchni było całe One Direction.
- Dzień dobry - powiedzieli chórem.
- Hej - odpowiedziałyśmy.
- Chcecie naleśniki? - spytał Liam.
- Jasne - powiedziała Kimi.
Zjadłyśmy śniadanie, a następnie udałyśmy się na zakupy. Oczywiście wcześniej przebrałyśmy się w normalne ciuchy. Byłyśmy obładowane torbami.
- Szkoda, że nie mamy tragarzy - powiedziała Eleanor.
- Bardzo szkoda - przyznałam.
Zauważyłam swojego tatę z Sam.
- Dziewczyny ja lecę pa - pożegnałam się.
- Na razie - powiedziały.
- Hej tato. Cześć Sam.
- Hej słonko. Jak widzę byłaś na zakupach - powiedział ojciec.
- Wybrałam się z koleżankami.
- Kupiłaś coś fajnego? - spytałam Sam.
- Tak, bardzo dużo genialnych ubrań.
- To chodźmy do nas i mi pokażesz.
- Jasne - ruszyliśmy w stronę domu ojca i Sam.
---------------------------------------
Ta dam oto 7 rozdział. Jest krótki ale ważne że wgl jest. W 8 lub 9 bd więcej akcji.
Mam nadzieję, że się spodoba i skomentujecie.
5 kom = następny rozdział
dodawajcie się do obserwatorów.
Pozdrawiam Edyta.

10 lipca 2014

Uwaga!

Zawieszam bloga na czas nieokreślony.
Powody:
1. Brak komentarzy.
2. Brak czasu.
3. Brak weny.
Pozdrawiam i przepraszam Edyta ;)
Na pocieszenie Shannon i Zayn :*

17 maja 2014

Rozdział 6

Dzisiejszy dzień zapowiada się bardzo dobrze. Po wzięciu prysznicu ubrałam się w jeansowe starte spodenki, białą koszulkę na ramiączka z sercem i do tego czarne adidasy.
Wzięłam swój piękny, kwiecisty plecak. Wsadziłam do niego portfel i piórnik. Zeszłam do kuchni, zrobiłam kanapki i zjadłam je. Następnie zabrałam lunch i wyszłam z domu, bo autobus szkolny już przyjechał. Weszłam, przywitałam się z kierowcą i przysiadłam się do Jo, bo nigdzie nie widziałam Kim. Brunetka przyjacielsko się uśmiechnęła, odwzajemniłam go.
- Hej.
- Cześć Shannon. Co tam u ciebie? - spytała.
- Po staremu, a u ciebie?
- Jakoś leci - odpowiedziała. I za to ją lubię, nie za dużo gada i potrafi słuchać. Jest jedną z niewielu osób, które lubię. Do końca podróży siedziałyśmy w milczeniu.
- Na razie - pożegnałam się.
- Pa.
Wyszłam i poszłam szukać Kim. Nie widziałam jej w pobliżu, więc udałam się do swojej szafki. Otworzyłam ją, zostawiłam lunch i wzięłam książkę oraz zeszyt na matmę.
- Cześć - usłyszałam głos przyjaciółki.
- Cześć. Dlaczego nie jechałaś szkolnym autobusem? - spytałam.
- Liam podwiózł mnie.
- A spoko. Co masz pierwsze?
- Angielski, a ty?
- Matmę - może was to zastanawia, dlaczego nie mamy razem lekcji, ale to przez różnicę wieku. Jestem o rok starsza od Kim, więc wcześniej skończę szkołę. Kiedyś nawet zastanawiałam się nad tym by specjalnie nie zdać, ale to głupota. Zadzwonił dzwonek, pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam do klasy. Gdy weszłam wszyscy siedzieli na swoich miejscach. Ja czmychnęłam i usiadłam w przedostatniej ławce obok Jo. Po chwili przyszła jędza od matmy. Gadała coś o ostrosłupach, jak ja jej nienawidzę. Zadała nam 10 zadań do domu. Jaaak taaak można? Zadzwonił dzwonek, a ja pierwsza wybiegłam z klasy. Poszłam po książki na następną lekcję. Usiadłam na najbliższej ławce i zaczęłam odrabiać lekcje. W te 10 minut zrobiłam połowę pracy domowej. Zawsze byłam dobra z matmy, więc nie dziwi mnie to osiągnięcie. Po paru lekcjach była przerwa obiadowa. Wzięłam lunch i udałam się z Kim do stołówki. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy jeść.
- Co tam u chłopaków? - spytałam.
- Dobrze. Pytali się czy dziś przyjdziesz.
- Serio?
- Tak. Polubili cię i tak jak mówiłam wczoraj Zayn trochę posmutniał.
- Wow to on jednak ma uczucia.
- Shannon przestań - skarciła mnie przyjaciółka.
- Okey, Jo choć! - krzyknęłam.
- Hej Kim - przywitała się.
- Cześć Jo. Shannon idziesz ze mną do centrum handlowego?
- Mogę iść.
- Tylko po lekcjach wpadniemy do mnie, bo muszę wziąć portfel.
- Spoko. Jo idziesz z nami? - spytałam.
- Nie mogę, mam dodatkowy hiszpański. Może innym razem.
- Dobrze.
Gdy lekcje się skończyły pojechałyśmy do domu Kim. Czekałam w salonie.
- Hej Shannon - przywitał mnie Niall.
- Cześć Niall.
- Cześć Shannon - usłyszałam resztę chłopaków.
- Hej.
- Shann poznaj moją dziewczynę - powiedział Liam - Danielle, a to dziewczyna Louisa Eleanor.
- Hej jestem Dan - powiedziała brunetka w kręconych włosach.
- Ja jestem El - odezwała się wysoka brunetka.
- Shannon. Możecie mi mówić Shan.
- Gdzie jest Perrie? - spytała Kim, która ni stąd ni z owąt pojawiła się przy nas.
- Tutaj jestem.
- Wow, ale jesteście do siebie podobne - zdziwił się Lou.
- Jak dwie krople wody. Tylko inaczej ubrane - powiedział Harry.
- O mój Boże - powiedziałam do siebie.
- Jesteśmy jak bliźniaczki - zauważyła blondynka.
Wszyscy się zachwycali, w końcu obok mnie stoi dziewczyna bliźniaczo podobna do mnie. A może ja do niej?
- Hejka jestem Pezz - przedstawiła się.
- Hej Shannon, Shann mów jak chcesz.
Czułam się nieswojo.
- To idziemy? - odezwała się Kim.
- Jasne.
- Już idziecie? - zdziwiła się El.
- Tak, ale za jakieś 2 godziny wrócimy - odpowiedziała moja przyjaciółka.
- Pa.
- Na razie Shan i Kim - powiedzieli chórem.
Wyszłyśmy i poszłyśmy do centrum handlowego. Sukienki, spódnice, spodnie, koszule, koszulki, bluzy, buty, bielizna, swetry, sweterki, kapelusze, czapki i wile innych rzeczy. Kupiłam sobie granatowe jeansy, koszulkę na ramiączka z Nirvany, niebieską koszulę i trampki z ćwiekami, do tego zegarek. Kimberly wybrała sobie szorty, niebieską koszulkę z '19' i czapkę, do tego granatowe buty na koturnie i naszyjnik. Po tych szalonych zakupach wróciłyśmy do domu Kimi.


- Wróciłyśmy! - krzyknęła na wejściu.
- Tak szybko? - zdziwił się Liam.
- TAK - odpowiedziałyśmy.
- Co kupiłyście? - spytała Perrie.
- Takie tam - zaczęłyśmy pokazywać ubrania.
- Jakie to wszystko śliczne - powiedziała Danielle.
- Macie gust - pochwaliła nas Eleanor.
- Dzięki - odpowiedziałam.
- Ja to już dawno wiedziałam - powiedziała z dumą Kim.
- Proszę skończcie już gadać o tych zakupach - powiedział Tommo.
- Co chcecie porobić? - spytał Niall.
- Zagrajmy w butelkę! - krzyknął Harry.
- Nieee tylko nie butelka - powiedziałam błagalnym głosem.
- Dlaczego? - spytała Pezz.
- Bo to zawsze kończy się źle - odpowiedziałam.
- Zgadzam się, nigdy nie zapomnę, gdy kazali ci pocałować... - zaczęła my friend, ale nie dokończyła bo jej przerwałam.
- Nie przypominaj mi.
- Kogo pocałowała? - zaciekawił się Louis.
- Nikogo nie pocałowała... - zaczęła Kim.
- Co? Jak to? - zdziwił się Harry.
- Bo zwymiotowałam na kolesia - dokończyłam.
- Serio? - zdziwił się Zayn.
- Tak i nigdy tego nie zapomnę.
- Co się stało to się nie odstanie. No, ale co ci zaszkodzi zagrać. Chyba nic nieświeżego nie jadłaś? - próbował mnie namówić loczek.
- No dobra, gdzie macie butelkę?
- Mam! - krzyknął Niall - Kręcę pierwszy - dodał.
- Okey.
Usiedliśmy w kręgu, a blondyn zakręcił. Wypadło na mnie.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytał.
- Pytanie.
- Dobrze bobrze, więc jak nazywał się tamten chłopak, na którego zwymiotowałaś?
- Serio takie pytanie jej zadałeś? - powiedział Zayn.
- A co? - zapytał Horan.
- Nic nic - odpowiedział Malik.
- Dobra, to jak się nazywał?
- Matt na więcej nie licz, że ci powiem - odpowiedziałam, a następnie zakręciłam. Wypadło na Eleanor.
- Wyzwanie - powiedziała.
- Ok. Macie jakieś kosmetyki i chustę? - spytałam.
- Mamy - odpowiedziały razem Pezz, Dan i El.
- A ja mam bandamkę - powiedział Harry.
- To dajcie - wzięłam bandamkę i zasłoniłam nią oczy brunetki - Pomaluj Louisa.
- Co?! - krzyknął Tomlinson - To niesprawiedliwe.
- Takie jest życie.
El wzięła się za malowanie swojego chłopaka. Gdy skończyła powiem szczerze, że Lou wyglądał jak klaun. Zaczęliśmy się z niego śmiać. Gdy przestaliśmy Eleanor zakręciła i wypadło na Kim.
- Pytanie - powiedziała.
- Ale zwaliłaś jeszcze nie było wyzwania, gdzie trzeba pocałować kogoś - oburzyła się El.
- Trudno, zadaj to pytanie - powiedziała poważnie Kimi.
- Jesteś dziewicą? - spytała. W tym momencie wyplułam napój, który piłam.
- Sorry. Gdzie macie jakąś ścierkę? - spytałam.
- Pod zlewem w kuchni - odpowiedział Zayn. Poszłam po nią i wytarłam podłogę.
- Nie odpowiem - odrzekła Kim.
- Jak to nie? Musisz takie są zasady - odpowiedziała jej El.
- Powiedz! Powiedz! Powiedz! - zachęcali ją.
- Dobra. Jestem - powiedziała oburzona.
- Grzeczna dziewczynka - pochwaliła ją dziewczyna Louisa.
Kim zakręciła i wypadło na Harry'ego.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała.
- Wyzwanie - odpowiedział.
- Niech kogoś pocałuje - drążyła temat Eleanor.
- Spoko. Harry pocałuj... pocałuj... Shannon - razem z loczkiem spojrzeliśmy na moją przyjaciółkę.
- Powaliło - powiedziałam.
- Takie są zasady - zacytowała El.
Harry podszedł do mnie i...
----------------------------------------------
Jak tam podoba się rozdział? Bardzo się starałam, więc proszę skomentujcie choć jednym słowem.
Chyba najdłuższy i jest najwięcej zdjęć.
Pojawiła się Dan, Pezz i El. Jak myślicie co będzie dalej?
~Pozdrawiam Edyta ♥

09 marca 2014

Rozdział 5

W trakcie rysowania zachciało mi się pić, więc zeszłam na dół do kuchni. Wlałam sobie cole do szklanki i napiłam się. Wróciłam do swojego pokoju i dokończyłam rysować. Byłam z siebie bardzo dumna. Postanowiłam pochwalić się Kim. Wystukałam numer mojej przyjaciółki. Od razu odebrała.
J(a): Hej Kim. Masz czas?
K(im): Cześć Shan. Tak mam, może wpadniesz do mnie, co?
J: Miałam zapytać cię o to samo, ale byłaś pierwsza - usłyszałam śmiech w słuchawce. - Niedługo będę, pa.
K: Do zoba.
Rozłączyłam się, zabrałam torebkę, do której schowałam rysunek. Zeszłam na dół i włożyłam buty.
- Mamo idę do Kim! Wrócę na kolacje!
- Dobrze!
Ogólnie u swojej przyjaciółki byłam kilka razy, chyba z cztery. Mieszka w wielkiej willi z bratem i jego czterema kumplami. Nie zazdroszczę jej. Osobiście nie chciałabym mieszkać z 5 facetami pod jednym dachem. Gdy dotarłam do domu przyjaciółki zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi Kim.
- Shannon jesteś szybka. Biegłaś tu?
- Nieee. Ja po prostu szybko chodzę.
- Wejdź proszę.
- Okey.
- Jak tam było u taty?
- Dobrze, nawet bardzo dobrze. Sam jest cudowna.
- A nie mówiłam, że się dogadacie.
- No mówiłaś.
- Chcesz coś do picia? - spytała.
- Tak poproszę.
- Może być pepsi?
- Tak - podała mi puszkę z napojem. Następnie usiadłyśmy w salonie.
- Muszę ci coś pokazać - wyciągnęłam z torebki blok rysunkowy i pokazałam jej moje dzieło.
- Wow, ale piękne. Czemu ja nie mam takiego talentu.
- Dzięki, ale nie wiem czy mam talent do rysowania, to po prostu przyjemność.
- Shan proszę narysuj mnie.
- Spoko. Akurat wzięłam ołówki i inne rzeczy potrzebne do rysowania.
- Super! - ucieszyła się.
Zaczęłam szkicować przyjaciółkę. W pewnej chwili ktoś wyrwał mi ołówek.
- Ej oddaj to.
- Mówiłaś, że jesteś bardzo zajęta - poczułam się głupio. Przede mną stał Zayn.
- No bo jestem. Jak widzisz rysuję. A po za tym co ty tutaj robisz?
- Mieszkam tu. Raczej ja powinienem spytać cię o to samo.
- Przyszłam do Kim.
- Spoko.
- Możesz mi teraz oddać mój ołówek.
- Jasne - podał mi przedmiot.
- Czegoś tu nie rozumiem. Skąd się znacie? - spytała Kim.
- Pamiętasz jak mówiłam ci o chłopaku, który na mnie wpadł, gdy szłam do ojca.
- No.
- Więc tym chłopakiem był Zayn.
- Ooo czyli gadasz o mnie z koleżankami.
- A co nie wolno?
- Wolno wolno.

*** Oczami Kim ***

Wyczuwałam to napięcie pomiędzy Zaynem a Shannon. Powietrze można nożem pokroić. Jestem ciekawa co takiego Zayn zrobił?
- Shannon może pójdziemy do mojego pokoju - zaproponowałam.
- Okey.
- Nie musicie iść ze względu na mnie i tak zaraz się zmywam.
- Zayn to nie z twojego powodu. Pewnie reszta zaraz się zjawi, a nie chcę by nam przeszkadzali.
- Jak wolisz.
- Na razie Zayn - powiedziała oschle Shannon.
- Pa Shann - odpowiedział jej.
Gdy byłyśmy już w moim room'ie zaczęłam o wszystko wypytywać koleżankę. Ona po krótce wszystko mi opowiedziała. Byłam zszokowana.
- Oj Shannon o takie głupstwo jesteś na niego zła.
- No. Czy znasz tego Harry'ego?
- Hazze no jasne. Mieszka z nami.
- Mhm.
- Chciałabyś go poznać?
- Jeszcze się pytasz jasne, że tak.
- Nie widziałam cię nigdy tak podnieconej jak teraz.
- Nie prawda, po prostu jestem ciekawa jaki jest i jak wygląda.
- Taa jasne.
- Opowiesz mi coś o nim.
- Spoko. Harry to typowy kobieciarz. Miły, uroczy i seksowny. Ma boskie ciemne loczki oraz piękne zielone oczy.
- Muszę go zobaczyć i się przekonać.
- Masz załatwione jak w banku. Tylko dokończ mnie rysować.
- Dobrze już kończę.
Po godzinie rysunek był gotowy.
- Włala.
- OMG. Boski. Wspaniały. Genialny. Brak mi słów.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- No więc teraz możemy zejść na dół. Pewnie już wszyscy wrócili.
- To w drogę.

*** Oczami Shannon ***

Gdy zeszłyśmy zobaczyłam Harry'ego i jeszcze trzech chłopaków. Kim miała rację Harry jest seksowny, a te jego loczki i oczy, które wpatrywały się we mnie. Miękły mi kolana. Opanowałam się i ładnie uśmiechnęłam.
- Hej chłopaki to jest Shannon. Shannon to jest Harry, Louis, Niall i mój brat Liam.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało.
- Hej - powiedzieli chórem.
Byłam trochę speszona, więc postanowiłam wrócić do domu.
- To ja już pójdę.
- Nie idź dopiero się poznaliśmy - powiedział Niall o ile się nie mylę.
- No właśnie zostań - powiedział Harry.
Trochę mnie to zdziwiło.
- Dobrze zostanę jeszcze chwilę.
- Shannon słyszałem od Kimberly, że lubisz rysować - powiedział Liam.
- Nie nazywaj mnie Kimberly jestem Kim - oj moja przyjaciółeczka się wkurzyła. Ja nigdy nie nazywam ją pełnym imieniem, bo może mi coś zrobić. Ale nie wiem jak to jest z jej bratem.
- Tak lubię rysować - odpowiedziałam.
- Pokaż im swoje rysunki.
- Okey, ale od razu uprzedzam jestem amatorką - pokazałam im moje dzieła.
- To ty to narysowałaś? - zadziwiał się Louis.
- Piękne - pochwalił Niall.
- Może być - usłyszałam głos Zayna za sobą.
- Tylko ty tak uważasz - odgryzłam się.
Dziwi mnie to, że jeszcze parę godzin temu był taki miły, a teraz to diabeł wcielony. Zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam muszę odebrać.
J(a): Halo?
S(am): Hej Shannon.
J: Cześć Sam. Co tam?
S: Dobrze. Tylko, że zostawiłaś u nas ładowarkę do telefonu.
J: Dzięki, że dzwonisz. Jutro po lekcjach po nią przyjdę. Na całe szczęście mam pełną baterię.
S: To do zobaczenia kochaniutka.
J: Do zobaczenia Sam i pozdrów tatę.
S: Oczywiście.
Rozłączyła się, a ja wróciłam do znajomych.
- Już późno się zrobiło, muszę iść.
- Szkoda - zasmucił się Niall.
- Odprowadzę cię do drzwi - oznajmiła Kim. - I jak? Fajni są chłopcy?
- Całkiem całkiem. Tylko Zayn jakiś taki dziwny. Jak do mnie dzwonił był taki miły, a teraz kompletny cham.
- Nie przejmuj się on taki jest. Za chwilę będzie się smucił, że poszłaś i żałował, że się tak zachowywał.
- Aha. No dobra lecę pa. Pa chłopaki!
- Pa Shannon! - krzyknęli chórem.
Wyszłam i i ruszyłam do domu. Gdy dotarłam mama czekała z kolacją.
-Wróciłaś w sam raz.
- To dobrze.
Usiadłam i wsunęłam jedzenie. Poszłam szybko do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.
----------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że rozdział się spodoba.
Dziś jest dzień Polish Directioner więc życzę wam spotkania naszych 5 wariatków
oraz wszystkiego co najlepsze.
~Pozdrawiam Edyta

12 stycznia 2014

Rozdział 4

Wstałam bardzo wypoczęta. Byłam w dobrym humorze, ale zepsuł mi go fakt, ze muszę wracać do domu. Szczerze to nie chcę tam wracać, bo jak zawsze mama pójdzie do pracy, a ja zostanę sama. Zeszłam na śniadanie, które przygotowała Sam. Było przepyszne. Czemu moja mama tak nie gotuje? Aaa przecież ja to wiem, bo ciągle siedzi w pracy i nie ma czasu na takie bzdury jak gotowanie. Po śniadaniu poszłam na górę umyć się i ubrać. Do mojego pokoju ktoś zapukał, okazało się że to Sam.
- Shannon zostawiasz u nas swoje rzeczy? - spytała.
- Nie wiem, może.
- Zostaw. Nie będziesz musiała przywozić ich następnym razem.
- Chcesz, żebym tu jeszcze przyjechała?
- Oczywiście. Bardzo cię lubię i chcę, żebyś wpadała tu jak najczęściej.
- Cieszę się, że mnie lubisz tak bardzo jak ja ciebie.
- Super. No to daj brudne rzeczy do prania, a potem pójdziemy do sklepu, dobrze?
- Dobrze - przytuliłam się do kobiety - Oj przepraszam za bardzo się ekscytuję.
- Nie masz za co przepraszać. Nawet możesz robić to częściej - teraz to ona mnie przytuliła.
Sam poszła, a ja zostałam sama. Wyciągnęłam z torby wszystkie rzeczy i wsadziłam do szafy. Potem z Samanthą poszłam do marketu zrobić zakupy. Wybrałam same kaloryczne rzeczy takie jak czekoladę, chipsy, cole, ciasteczka i inne. Normalnie dziewczyny w moim wieku nie jedzą takich rzeczy, ale ja mam dobry metabolizm i szybko to spalam. Gdy wróciłyśmy zabrałyśmy się za robienie obiadu. Makaron ze szpinakiem. Nie lubię ogólnie szpinaku, ale zjadałam by nie zrobić Sam przykrości. Może to dziwne, ale zasmakowało mi. Po objedzie poszłam po torebkę i pożegnałam się z ojcem i jego dziewczyną. Będąc na przystanku czekałam na przyjazd autobusu. Zadzwonił do mnie telefon. Był to Zayn. Nie odebrałam. Chyba on śni, że będę z nim gadać po tym jak mnie zbył. Jeszcze czego. Znowu dzwoni, a ja znowu nie odbierałam. Po paru minutach myślałam, że da mi spokój ale się myliłam. nie mam zamiaru odbierać. Znowu dzwoni.
J(a): Czego? - krzyknęłam do słuchawki telefonu.
H(arry): Halo? Shannon? - usłyszałam nieznany mi głos. Było mi głupio.
J: Tak, z kim rozmawiam?
H: Z tej strony Harry. Jestem przyjacielem Zayna. On do ciebie dzwonił, ale nie odbierałaś, więc ja teraz do ciebie dzwonię.
J: Aha.
H: No i może z nim pogadasz?
J: Dobrze porozmawiam z nim.
Z(ayn): Hej Shannon.
J: Cześć Zayn.
Z: Przepraszam, że wczoraj się nie spotkaliśmy, ale już byłem z kimś umówiony. Pewnie dla tego nie odbierałaś - czy on czyta mi w myślach?
J: Nie. Po prostu jestem dziś marudna i nie chce mi się z ludźmi gadać.
Z: O to całe szczęście, bo już myślałem, że to ja. Może dziś się spotkamy?
J: Sorry Zayn, ale nie mogę. Jestem bardzo zajęta. Może innym razem.
Z: Nic się nie stało tak bywa. Na razie.
J: Pa.
O wow. Mogłam nie odbierać. Teraz muszę zapisać sobie numer do Harry'ego. Miły gostek, specjalnie użyczył fona kumplowi. Autobus właśnie przyjechał, a ja do niego wsiadłam. Po pół godziny drogi byłam na miejscu. Poszłam do domu i to co zobaczyłam zatkało mnie. Mama była w domu i nawet zrobiła obiad.
- Siadaj, zaraz podam do stołu.
- Nie jestem głodna.
- Jak to nie jesteś?
- Już jadłam u taty.
- Aha.
- To ja idę na górę.
- Skarbie poczekaj. Gdzie podziały się twoje rzeczy? - spytała.
- Zostawiłam u taty. Już nie będę musiała brać ich do niego.
- Mhm.
Poszłam na górę odprężyć się i porysować.
------------------------------------------------------
Ta dam oto 4 rozdział, a ja powracam w wielkim stylu bo od 4 miesięcy nic nie napisałam. To przez brak weny ale wstawiam go specjalnie w urodziny naszego Zayna :)
Mam nadzieję że się podoba.
Proszę komentujcie, Edyta ♥