09 marca 2014

Rozdział 5

W trakcie rysowania zachciało mi się pić, więc zeszłam na dół do kuchni. Wlałam sobie cole do szklanki i napiłam się. Wróciłam do swojego pokoju i dokończyłam rysować. Byłam z siebie bardzo dumna. Postanowiłam pochwalić się Kim. Wystukałam numer mojej przyjaciółki. Od razu odebrała.
J(a): Hej Kim. Masz czas?
K(im): Cześć Shan. Tak mam, może wpadniesz do mnie, co?
J: Miałam zapytać cię o to samo, ale byłaś pierwsza - usłyszałam śmiech w słuchawce. - Niedługo będę, pa.
K: Do zoba.
Rozłączyłam się, zabrałam torebkę, do której schowałam rysunek. Zeszłam na dół i włożyłam buty.
- Mamo idę do Kim! Wrócę na kolacje!
- Dobrze!
Ogólnie u swojej przyjaciółki byłam kilka razy, chyba z cztery. Mieszka w wielkiej willi z bratem i jego czterema kumplami. Nie zazdroszczę jej. Osobiście nie chciałabym mieszkać z 5 facetami pod jednym dachem. Gdy dotarłam do domu przyjaciółki zadzwoniłam dzwonkiem. Drzwi otworzyła mi Kim.
- Shannon jesteś szybka. Biegłaś tu?
- Nieee. Ja po prostu szybko chodzę.
- Wejdź proszę.
- Okey.
- Jak tam było u taty?
- Dobrze, nawet bardzo dobrze. Sam jest cudowna.
- A nie mówiłam, że się dogadacie.
- No mówiłaś.
- Chcesz coś do picia? - spytała.
- Tak poproszę.
- Może być pepsi?
- Tak - podała mi puszkę z napojem. Następnie usiadłyśmy w salonie.
- Muszę ci coś pokazać - wyciągnęłam z torebki blok rysunkowy i pokazałam jej moje dzieło.
- Wow, ale piękne. Czemu ja nie mam takiego talentu.
- Dzięki, ale nie wiem czy mam talent do rysowania, to po prostu przyjemność.
- Shan proszę narysuj mnie.
- Spoko. Akurat wzięłam ołówki i inne rzeczy potrzebne do rysowania.
- Super! - ucieszyła się.
Zaczęłam szkicować przyjaciółkę. W pewnej chwili ktoś wyrwał mi ołówek.
- Ej oddaj to.
- Mówiłaś, że jesteś bardzo zajęta - poczułam się głupio. Przede mną stał Zayn.
- No bo jestem. Jak widzisz rysuję. A po za tym co ty tutaj robisz?
- Mieszkam tu. Raczej ja powinienem spytać cię o to samo.
- Przyszłam do Kim.
- Spoko.
- Możesz mi teraz oddać mój ołówek.
- Jasne - podał mi przedmiot.
- Czegoś tu nie rozumiem. Skąd się znacie? - spytała Kim.
- Pamiętasz jak mówiłam ci o chłopaku, który na mnie wpadł, gdy szłam do ojca.
- No.
- Więc tym chłopakiem był Zayn.
- Ooo czyli gadasz o mnie z koleżankami.
- A co nie wolno?
- Wolno wolno.

*** Oczami Kim ***

Wyczuwałam to napięcie pomiędzy Zaynem a Shannon. Powietrze można nożem pokroić. Jestem ciekawa co takiego Zayn zrobił?
- Shannon może pójdziemy do mojego pokoju - zaproponowałam.
- Okey.
- Nie musicie iść ze względu na mnie i tak zaraz się zmywam.
- Zayn to nie z twojego powodu. Pewnie reszta zaraz się zjawi, a nie chcę by nam przeszkadzali.
- Jak wolisz.
- Na razie Zayn - powiedziała oschle Shannon.
- Pa Shann - odpowiedział jej.
Gdy byłyśmy już w moim room'ie zaczęłam o wszystko wypytywać koleżankę. Ona po krótce wszystko mi opowiedziała. Byłam zszokowana.
- Oj Shannon o takie głupstwo jesteś na niego zła.
- No. Czy znasz tego Harry'ego?
- Hazze no jasne. Mieszka z nami.
- Mhm.
- Chciałabyś go poznać?
- Jeszcze się pytasz jasne, że tak.
- Nie widziałam cię nigdy tak podnieconej jak teraz.
- Nie prawda, po prostu jestem ciekawa jaki jest i jak wygląda.
- Taa jasne.
- Opowiesz mi coś o nim.
- Spoko. Harry to typowy kobieciarz. Miły, uroczy i seksowny. Ma boskie ciemne loczki oraz piękne zielone oczy.
- Muszę go zobaczyć i się przekonać.
- Masz załatwione jak w banku. Tylko dokończ mnie rysować.
- Dobrze już kończę.
Po godzinie rysunek był gotowy.
- Włala.
- OMG. Boski. Wspaniały. Genialny. Brak mi słów.
- Cieszę się, że ci się podoba.
- No więc teraz możemy zejść na dół. Pewnie już wszyscy wrócili.
- To w drogę.

*** Oczami Shannon ***

Gdy zeszłyśmy zobaczyłam Harry'ego i jeszcze trzech chłopaków. Kim miała rację Harry jest seksowny, a te jego loczki i oczy, które wpatrywały się we mnie. Miękły mi kolana. Opanowałam się i ładnie uśmiechnęłam.
- Hej chłopaki to jest Shannon. Shannon to jest Harry, Louis, Niall i mój brat Liam.
- Cześć - powiedziałam nieśmiało.
- Hej - powiedzieli chórem.
Byłam trochę speszona, więc postanowiłam wrócić do domu.
- To ja już pójdę.
- Nie idź dopiero się poznaliśmy - powiedział Niall o ile się nie mylę.
- No właśnie zostań - powiedział Harry.
Trochę mnie to zdziwiło.
- Dobrze zostanę jeszcze chwilę.
- Shannon słyszałem od Kimberly, że lubisz rysować - powiedział Liam.
- Nie nazywaj mnie Kimberly jestem Kim - oj moja przyjaciółeczka się wkurzyła. Ja nigdy nie nazywam ją pełnym imieniem, bo może mi coś zrobić. Ale nie wiem jak to jest z jej bratem.
- Tak lubię rysować - odpowiedziałam.
- Pokaż im swoje rysunki.
- Okey, ale od razu uprzedzam jestem amatorką - pokazałam im moje dzieła.
- To ty to narysowałaś? - zadziwiał się Louis.
- Piękne - pochwalił Niall.
- Może być - usłyszałam głos Zayna za sobą.
- Tylko ty tak uważasz - odgryzłam się.
Dziwi mnie to, że jeszcze parę godzin temu był taki miły, a teraz to diabeł wcielony. Zadzwonił mój telefon.
- Przepraszam muszę odebrać.
J(a): Halo?
S(am): Hej Shannon.
J: Cześć Sam. Co tam?
S: Dobrze. Tylko, że zostawiłaś u nas ładowarkę do telefonu.
J: Dzięki, że dzwonisz. Jutro po lekcjach po nią przyjdę. Na całe szczęście mam pełną baterię.
S: To do zobaczenia kochaniutka.
J: Do zobaczenia Sam i pozdrów tatę.
S: Oczywiście.
Rozłączyła się, a ja wróciłam do znajomych.
- Już późno się zrobiło, muszę iść.
- Szkoda - zasmucił się Niall.
- Odprowadzę cię do drzwi - oznajmiła Kim. - I jak? Fajni są chłopcy?
- Całkiem całkiem. Tylko Zayn jakiś taki dziwny. Jak do mnie dzwonił był taki miły, a teraz kompletny cham.
- Nie przejmuj się on taki jest. Za chwilę będzie się smucił, że poszłaś i żałował, że się tak zachowywał.
- Aha. No dobra lecę pa. Pa chłopaki!
- Pa Shannon! - krzyknęli chórem.
Wyszłam i i ruszyłam do domu. Gdy dotarłam mama czekała z kolacją.
-Wróciłaś w sam raz.
- To dobrze.
Usiadłam i wsunęłam jedzenie. Poszłam szybko do swojego pokoju, przebrałam się w piżamę i położyłam się spać.
----------------------------------------------------------------
Mam nadzieję że rozdział się spodoba.
Dziś jest dzień Polish Directioner więc życzę wam spotkania naszych 5 wariatków
oraz wszystkiego co najlepsze.
~Pozdrawiam Edyta